1097. Szukanie radości
Joanna poznała młodego Amerykanina, Marka. Wpadli sobie do oka. Joanna z radością przyjęła zaproszenie do restauracji na Manhattanie. Roześmiani usiedli przy stoliku. Pod koniec obiadu Marek zapytał, czy nie odwiedzi go w jego manhattańskim mieszkaniu. Joanna przeczuwając, do czego to zmierza, zdecydowanie odmówiła. Zaskoczony Marek pytał jeszcze kilka razy. Słysząc taką samą odpowiedź zdenerwował się. W efekcie za obiad Joanna musiała zapłacić sama. Powiedziała, że poczuła się wtedy jak prostytutka za 27 dolarów, bo tyle kosztował obiad. Z hukiem się rozstali. Ale to nie koniec historii. Po kilku dniach, Marek zadzwonił do Joanny. Pod jej nieobecność telefon odebrała Marta, nowoprzybyła koleżanka z Polski. Po długiej rozmowie Marta zgodziła się na spotkanie. Myślała, że los uśmiechnął się do niej. Marek był przystojny i szarmancki. Oczywiście znowu restauracja na Manhattanie. Tym razem Marek zapłacił, bo Marta nieświadoma niczego wcześniej zgodziła się pójść do jego mieszkania. Były to burzliwe odwiedziny. Marta wróciła do domu spłakana, ze śladami przemocy fizycznej.
Zapewne bogatsza o to doświadczenie mądrzej będzie szukać prawdziwej radości i prawdziwego szczęścia.