|

1092. Dzieci ważniejsze jak firma

„10-cio letni Mateusz został przyprowadzony do mnie do gabinetu przez babcię. Mateusz ze spuszczoną głową słucha relacji babci – jaki to on jest zły, jak zawiódł rodziców, jak babcia nie spodziewała się, iż jej ukochany wnuczek stał się złodziejem. Mateusz ukradł w supermarkecie batonik. Został złapany, sprawa trafiła na policję, kurator, sprawa w sądzie dla nieletnich, wstyd. Proszę pani – mówi babcia – Mateuszowi nic nie brakuje, on ma wszystko, a nawet więcej, żaden z jego kolegów nie dostaje takiego kieszonkowego, nie jeździ na kolonię zagranicę, zapewnione ma lekcje z angielskiego u najlepszego nauczyciela, w niedzielę jeździ do stadniny koni z wynajętym dla niego kierowcą. Rodzice spełniają jego każde życzenia, a słodyczy ma tyle, że mógłby je rozdawać kolegom. Nie rozumiem po co ukradł ten batonik. Spytałam się zatroskanej babci, a gdzie są jego rodzice. No oni cały dzień pracują, nawet w niedzielę, prowadzą firmę, muszą wszystkiego dopilnować – dlatego ja przyszłam z Mateuszem do pani, ja im wszystko przekażę, co pani mi powie. Cóż powiedziałam zatroskanej babci – proszę pani to nie Mateusz powinien przyjść do psychologa. To jego rodzice powinni przyjść do psychologa. To, co zrobił Mateusz, to wołanie jego, ja potrzebuję rodziców, ja potrzebuję ich, na co dzień i w niedzielę. Może w ten sposób rodzice opamiętają się, iż nie tylko firmy trzeba dopilnować (Psycholog Maria Kucaj: Budowanie autorytetu rodziców, Radio Maryja, 21 XI 2006 r.).