|

1053. Darowane życie

Monika Kośla, uczennica drugiej klasy liceum ekonomicznego pokłóciła się z koleżanką. Doszło do rękoczynów.  Wychowawczyni wysalała Monikę do domu po mamę. Dla młodej dziewczyny był to szok. Myślała, że to wydarzenie przekreśli jej życie. Wróciła do domu, napisała list pożegnalny, zażyła garść środków uspokajających, po czym wyskoczyła z okna. „ Bilans: pęknięta śledziona, połamane żebra wbite w płuca, otwarte złamanie stawu skokowego, krwiak i obrzęk mózgu. Śpiączka. Dwa tygodnie z otwartą czaszką, bo nie opłacało się jej zamykać: krwiak w mózgu ciągle się odnawiał. – Nawet, gdy przeżyje, będzie ciężko upośledzona – usłyszała matka Moniki.

Ordynator powiedziała mamie Moniki, że odkryto trzecią dziurę w oskrzelach i dziewczyna raczej nie przeżyje. Mama z babcią i bratem wieczorem uklękli do modlitwy. Z samego rana matka dziewczyny drżącą ręką wzięła słuchawkę. Spodziewała się, że usłyszy najgorszą wiadomość, ale pielęgniarka powiedziała: – Może pani przyjechać i porozmawiać z córką. I dodała: – Pani córka musi być bardzo wierzącą osobą, prawda? – Nie, nie jakoś nadzwyczajnie – odpowiedziała szczęśliwa i trochę zaniepokojona kobieta. Eliza, przyjaciółka Moniki, po pierwszej szpitalnej rozmowie z chorą zawyrokowała: – Jak wyjdzie ze szpitala, będzie zakonnicą.

Monika pamięta, co widziała w śpiączce: – Była ciemność. Miałam uczucie, że wznoszę się do góry. To było miejsce, gdzie brałam pierwszą komunię świętą. Na wzgórzu stał Jezus. Wyglądał jak na obrazie, który kiedyś widziałam, ale wtedy nie wiedziałam jeszcze, że to jest Jezus Miłosierny. Trzymał ręce tak, jakby mnie błogosławił. Nie myślałam o rodzinie czy życiu, tylko o tu i teraz. Było mi tam bardzo dobrze. Chciałam zostać, złapać go za nogi. On patrzył tylko. Nagle zaczęłam spadać.

W pierwszych tygodniach po przebudzeniu Monika bała się opowiadać o tym, co przeżyła. Czekała na jakiś znak. W szpitalu spędziła cztery miesiące. Nie chodziła do szkoły, zaczęła indywidualne nauczanie. – Pani od angielskiego przyniosła mi dużą kopertę, z Anglii. Otworzyłam list. Pierwsze, co zobaczyłam, to wizerunek Jezusa Miłosiernego. Przeczytałam informację, że w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Anglii odbywają się za mnie msze wieczyste. Okazało się, że pielgrzymi z Polski, którzy czytali gazetę z artykułem o mnie, wpisali mnie do ksiąg. Monika odebrała to, jako sygnał: powinna mówić o tym, co przeżyła. Wyszła ze szpitala z poczuciem zobowiązania, by dawać świadectwo”.( Maja Gawrońska, Trzeciej szansy nie będzie- „Ozon” 27.10.2005)