|

1038. Wybaczenie gasi ogień nienawiści

Lew Tołstoj w jednej ze swoich nowel opisuje historię dwóch rodzin- Iwana i Gabriela. Żyli przez długie lata w zgodzie. Aż przyszedł dzień, kiedy to kura Iwana przefrunęła na podwórze Gabriela i zniosła jajko. Żona Gabriela orzekła, że jajko należy do niej, zaś żona Iwana była przekonana, że jajko zniosła jej kura. Wywiązała się bardzo brutalna kłótnia, która stała się początkiem ciągle odnawiającej się waśni między sąsiadami. Do sporu zostali wciągnięci wszyscy członkowie rodzin. Zwaśnieni wzajemnie się oskarżali i szukali rozwiązania w sądach.

Konflikt sięgnął zenitu, gdy Gabriel został oskarżony przez jedną z córek Iwana o kradzież konia. Gabriel nieco pijany wpadł w wściekłość i uderzył oskarżycielkę. Iwan bardzo się ucieszył z tego, ponieważ miał teraz, o co oskarżyć znienawidzonego sąsiada. Sąd znał całą sprawę i te niekończące się spory z błahego powodu, stąd też namawiał Iwana i Gabriela do zgody. Ale obaj byli uparci, żaden z nich nie chciał wyciągnąć ręki do zgody. Sędzia nie miał wyboru. Nakazał wymierzyć Gabrielowi chłostę. Gdy wychodzili z sądu, Gabriel widząc zadowolonego Iwana powiedział: „Bardzo dobrze! Będzie widział rozpalone bólem moje plecy, ale jego pochłonie jeszcze sroższy płomień”.

Po powrocie do domu, późnym wieczorem Iwan usłyszał w szopie podejrzane szmery. Poszedł to budynku i zobaczył, że ktoś zapala wiązkę słomy. Był to Gabriel. Iwan rzucił się na niego. Wywiązała się walka w czasie, której Gabriel uderzył Iwana kołkiem i uciekł. Gdy Iwan odzyskał przytomność wszystko już płonęło, nie tylko szopa, ale i pozostałe budynki. W pewnym momencie wiatr zmienił kierunek i przeniósł ogień na zabudowania Gabriela. Całą noc na zabudowaniami Iwana i Gabriela unosiła się czerwona łuna. Rankiem z zabudowań obu gospodarzy zostały tylko zgliszcza.

Ojciec Iwana ledwie uszedł z życiem z płonącego domu. Przez lata prosił on swojego syna o zakończenie sporu, zdawał sobie sprawę z własnej winy, która była powodem cierpienia obu rodzin. Teraz umierając z powodu zaczadzenia pytał; „Kto jest winny? Kto zgrzeszył? I wtedy uświadomił sobie jak wiele razy w ciągu tych lat miał okazję pojednania się Gabrielem. Jednak jego własna duma i głupota stanęły na przeszkodzie. Myśląc o tym z bólem mówił: „Jestem winny wobec Boga i ciebie. Iwan zapytał ojca, co w takim razie powinien uczynić. „Pamiętaj Iwan. Nie powiedz nikomu, kto wywołał pożar. Jeśli nie wyjawisz jednego grzechu bliźniego, Bóg daruje twoje dwa grzechy”. Iwan nic nie powiedział przeciw Gabrielowi i nikt nie dowiedział się, kto podpalił jego zabudowania.  Iwan i Gabriel zakończyli spory, w ich ślady poszły całe rodziny. Pomagając sobie wzajemnie odbudowali swoje gospodarstwa i żyli w pokoju, jak najlepsi sąsiedzi.

Tak kończą się ludzkie spory, gdy usłuchamy słów Jezusa, który wzywa nas abyśmy wybaczali nie jeden raz, ale w nieskończoność:  „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy”.