1111. Zazdrość
Po wielu latach, sławny pisarz wrócił do swojej rodzinnej miejscowości. W czasie swego pobytu zamierzał przekazać dwa miliony dolarów na nowo powstający tam szpital. Jego dawni przyjaciele z lat szkolnych zorganizowali dla niego i jego żony przyjęcie, na które zaprosili wiele osób. Niektórzy jednak zignorowali zaproszenie, szemrając: Dlaczego on daje tylko dwa miliony. Jest tak bogaty, że mógłby ufundować cały szpital. Nawet wśród tych, którzy przyszli na przyjęcie, byli tacy, którzy niezbyt przychylnie myśleli i mówili o swoim ziomku. Szeptali między sobą: Za kogo się on uważa? W szkole był cichym, nierzucającym się w oczy uczniem. Nikt nie zwracał na niego uwagi. Nikt go nie zapraszał do siebie. Żadna dziewczyna w klasie nie umówiłaby się z nim na randkę. Powtarzali niepochlebne opinie o jego książkach, ale nikt z nich nie sięgnął po nie, aby je przeczytać. Woleli wierzyć złośliwym plotkom i je powtarzać. Dopatrywali się jakiś mrocznych stron w dojściu pisarza do takiego majątku: Czy to możliwe, aby pisanie przyniosło mu tak duże pieniądze? Nawet darowizna na szpital nie budziła ich entuzjazmu: Dlaczego robi wokół niej tak wiele szumu? Chce dać pieniądze na szpital, w porządku, ale, po co to przyjęcie i oczekiwanie na wdzięczność. Dawniej był nikim, teraz także nim jest.
Nie oszczędzili nawet żony pisarza, pamiętając jej, że w czasach szkolnych nikt nie zwracał na nią uwagi, a teraz zgrywa wielką damę. Każda może wyglądać pięknie, jeśli ma bogatego męża. Ale mimo pieniędzy i tak słoma wystaje jej z butów. Szemrając tak nie podeszli do pisarza, aby się z nim osobiście przywitać. Pisarz nie zwracając uwagi na ten wyczuwalny chłód podszedł do każdego i serdecznie pozdrowił. Wspominał także najpiękniejsze wspólne lata szkolne. Szemrający goście starli się być grzeczni dla niego, ale nie było to takie łatwe. Po przyjęciu wrócili do swoich domów i powiedzieli swoim dzieciom, że było to spotkanie z kimś mało ważnym, który zarówno dawniej, jak i teraz nie wiele znaczy.
Mieszkańcy Nazaretu, z zazdrości lub innych powodów wzgardzili swoim ziomkiem, Jezusem. Św. Ambroży pisze: „Daremnie oczekujesz pomocy Boskiego miłosierdzia, jeżeli zazdrościsz komuś owoców jego cnoty. Pan, bowiem gardzi zazdrosnym i od tych, którzy dobrodziejstwa Boże w innych prześladują, odwraca cuda swej potęgi”.